niedziela, października 01, 2006

Tydzień Miłosierdzia

Lb 11, 25-29
Ps 19
Jk 5, 1-6
Mk 9, 38-43.45.47-48


Dziś w Kościele rozpoczyna się Tydzień Miłosierdzia. Z tej okazji Pan Bóg postanowił dać nam w mordę i wyraźnie powiedzieć na dobry początek, czym miłosierdzie nie jest.


Sytuacja pierwsza (Księga Liczb)

Dwóch starców prorokuje w obozie, na widoku ludu, zamiast w namiocie. Owo prorokowanie jest widać wyjątkowo spektakularne, ponieważ rychło zwraca uwagę Jozuego. Onże przychodzi do Mojżesza z radą, by ten niezwłocznie spacyfikował delikwentów. Ale Mojżesz odmawia: Czyż zazdrosny jesteś o mnie? Oby tak cały lud Pana prorokował (Lb 11, 29). Mylił się bowiem chłopak (o Jozuem mowa), gdy sądził, że wzmiankowany wyczyn wyrządzi szkodę Mojżeszowi (jego reputacji?). Postawę tego ostatniego powtórzy później Jan Chrzciciel: Trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał (J 3, 30).

Mojżesz był mentorem Jozuego, może także jego przyjacielem. Ale miłosierdzie nie jest wyłączną dbałością o dobro przyjaciela. Wydaje się, że w każdym człowieku (zwłaszcza w tych maluczkich) tak samo powinniśmy dostrzegać Chrystusa. Tylko jak to pogodzić z tym, co naszemu sercu dyktują więzi zadzierzgnięte wcześniej z innymi ludźmi? Czy jest coś nienaturalnego w tym, że na prośbę przyjaciela odpowiem chętniej, niż gdyby zwrócił się do mnie ktoś zupełnie mi nieznany...?


Sytuacja druga (Psalm Dziewiętnasty)

Wersety 13 i 14:

Kto jednak dostrzega swoje błędy?
Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną.
Także od pychy broń swojego sługę,
niech nie panuje nade mną!


Pycha. Najgorszy z grzechów. Przekonanie o tym, że jest się kimś lepszym niż inni. Właśnie ono zawiodło Lucyfera w głąb otchłani. Trzeba uważać na to, aby i w tym, co powinno być miłosierdziem, nie zalęgły się ziarna pychy. Aby nie przejść przez litość do politowania.


Sytuacja trzecia (Ewangelia)

Jeden z księży w mojej słupeckiej parafii podczas którejś ze swych homilii zwrócił uwagę na to, że na dobrą sprawę właściwa kolejność czytania lekcji powinna być następująca: najpierw Stary Testament (który ukazuje jakieś zdarzenie, postać, postawę, problem), później Ewangelia (przedstawiająca wypełnienie tego, co miało miejsce wcześniej, w słowach i życiu Chrystusa), a dopiero potem czytanie z Listów Apostolskich. Podczas mszy umieszcza się jednak Ewangelię pod koniec liturgii słowa, aby podkreślić jej znaczenie. Ale my nie jesteśmy tutaj związani tym ograniczeniem, możemy zatem rozważyć dzisiejsze czytania w nieco innej kolejności niż zwyczajowa.

Co się dzieje u Marka? Jeden z apostołów, i to nie byle który, bo sam Jan, powiadamia Jezusa o pewnym zajściu. Oto razem z innymi uczniami zakazał wyrzucania złych duchów człowiekowi, który nie podąża za Chrystusem tak jak oni. Jezus odpowiada natychmiast: Przestańcie zabraniać mu [...]. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, jest z nami. I dalej przechodzi do słynnej mowy o odcinaniu rąk, nóg i wyłupianiu oczu. Możemy się domyślać, że gani uczniów... Ale za co?

Istotnych wskazówek dostarcza nam paralelny fragment Mateusza (18, 10): Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych. Pogarda. Nieodrodna siostra pychy. Można czynić wiele dobra, a jednocześnie być człowiekiem dumnym i wynoszącym się ponad innych. Nie taki przykład powinien dawać chrześcijanin, a jeśli jednak daje — sprzeniewierza się cnocie pokory i rzeczywiście może być powodem zgorszenia i grzechu. Iluż to ludzi odeszło od Kościoła przez pychę wyznawców Chrystusa, zwłaszcza tych wysoko postawionych — i często bardzo szczodrze obdarzonych talentami...


Sytuacja czwarta (List św. Jakuba)

A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają (Jk 5, 1). U Łukasza (6, 24) przeczytamy: biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Plus wielbłąd. Czy tutaj chodzi jedynie o bogactwa materialne? A może właśnie o te dary i zdolności [czymże są wszak talenty ziemskie w obliczu miłości, której doświadczymy w niebie, a jej zadatek możemy odnaleźć już na ziemi: Lecz wy starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą (1 Kor 12, 31)], które wykorzystujemy dla samych siebie, a jeśli już czynimy z nich użytek dla dobra bliźnich, to w mniej lub bardziej dyskretny sposób wywyższamy przy tym samych siebie? Odpowiedzialność: komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie (Łk 12, 48). Oto dlaczego nie powinna wiedzieć lewica, co czyni prawica (chociaż w bieżącej sytuacji politycznej nie jest to może najszczęśliwsze przytoczenie).


Zapewne w najbliższym tygodniu dowiemy się więcej o tym, czym miłosierdzie jest. Ale i z tego, czym nie jest, warto pewnie zdawać sobie sprawę.


Oczywiście wszystko, co napisałem wyżej, to tylko jedna z wielu możliwych interpretacji, na pewno nie najwłaściwsza... Taki już jednak urok tego blogu.

2 Comments:

Blogger Wojtek said...

Jeśli sam wyłuskujesz te konteksty, to szacun. Co do pierwszego czytania, powiedziałbym, że przy nie do końca (moim zdaniem) chodzi o opozycję przyjaciel - drugi człowiek, ale to, żeby robić rzeczy ze względu na drugiego człowieka i tego co on będzie z tego miał, a nie dbając o własny interes i wizerunek.

Poza tym fajnie to omawiasz i przystępnie się to czyta:)

niedziela, października 01, 2006 1:56:00 AM  
Blogger Staszek said...

Z tym że Jozue dbał chyba bardziej o wizerunek Mojżesza, nie swój -- tak jakby myślał, że Mojżesz straci w oczach ludu, gdy okaże się, iż nie tylko on prorokuje. Analogicznie z Jezusem i uczniami. Taka źle pojęta solidarność, jak mi się zdaje. A przecież prawdziwa cnota krytyk się nie boi!

O kontekstach w nowym poście.

"Poza tym" -> miło słyszeć. :)

poniedziałek, października 02, 2006 9:34:00 AM  

Prześlij komentarz

<< Home